Nowelizacja ustawy o IPN - przedmiot gigantycznego międzynarodowego sporu ze Stanami Zjednoczonymi, Izraelem, wielkimi organizacjami żydowskimi i Polską w roli głównej. To nie jest dobre dla naszego państwa, dla opinii o nas – Polakach.
Skąd więc nagle ta horrendalna awantura, czy ona w ogóle jest nam potrzebna? Wydaje się, że jest ona skutkiem dobrych intencji, ale znacznie gorszego wykonania. Uważam bowiem, że cała operacja został źle przygotowana. Nieszczęście zaczęło się w gabinetach dyplomatycznych. Tam wyraźnie błędnie rozpoznano możliwą reakcję zarówno Izraela jak i Stanów Zjednoczonych. To co najmniej dziwne, bo przecież i tu i tu mamy swoje placówki. Tymczasem reakcja obu państw wyraźnie nas zaskoczyła, nie spodziewaliśmy się jej. W tej sprawie polska dyplomacja poniosła brzemienną w skutkach klęskę.
Generalnie rzecz biorąc Polska potrzebuje ustawy podobnej do tych, które na świecie kładą skuteczną, prawną tamę antysemityzmowi. Ustawa kładąca na tym akurat polu tamę antypolonizmowi też jest potrzebna. Podobno prawda zawsze zwycięży, ale w świecie kłamstwa niekoniecznie tak musi się zdarzyć.
Moim zdaniem jednak od początku została ona źle skonstruowana, wychodziła z niedobrych, błędnych podstaw. Nigdy nie było „polskich obozów koncentracyjnych”, tak jak nie było „obozów koncentracyjnych na ziemiach polskich”… Polski w ogóle nie było! Państwo polskie zostało wymazane z mapy Europy. Tu były Niemcy. Obozy koncentracyjne były niemieckie, na ziemiach niemieckich!
Polskie władze na emigracji i podziemne organizacje w kraju – o różnych barwach politycznych – zawsze, jednoznacznie i bez żadnych wątpliwości występowały przeciwko hitlerowcom. To trzeba mówić, to trzeba zapisać i tego należy przestrzegać. To są bardzo ważne rozróżnienia, wymagają wielkiej delikatności, ale też wiedzy i stanowczości w ich propagowaniu.
To, że można opowiadać i pokazywać trudną polską historię udowodnił nasz wielki rodak, reżyser filmowy, Roman Polański. Jego „Pianista” zdobył 3 Oscary, Złotą Palmę i 7 Cezarów. Dzięki geniuszowi Polańskiego świat zobaczył prawdziwy obraz okupowanej Polski, tragedii warszawskiego getta. Byli w tym świecie ludzie dobrzy i ludzie podli, szmalcownicy, policjanci granatowi i policjanci żydowscy… Ale tych dobrych było więcej. Przecież bez nich Władysław Szpilman – „Pianista” – by nie przeżył.
Taka też była wtedy Polska – z Jedwabnem, z rodziną Ulmów i ich polskim katem w policyjnym, granatowym mundurze i z tysiącami bezimiennych obywateli, którzy ryzykując własnym życiem podali dłoń potrzebującym. Nie bez powodu w Yad Vashem jest tak dużo, najwięcej ze wszystkich, „polskich drzewek”. Moim zdaniem do tego powinniśmy dążyć tworząc nowe prawo. Powinniśmy zmierzać śmiało ku prawdzie, jak mówią władze, ale z szeroko otwartymi na wszystko oczami. Na wszystko. A nie – uchwalmy i „jakoś to będzie”. Najwyżej później się poprawi…