Wiemy, jak wiele miejsca w swojej pracy senator lewicy Stanisław Pawlak poświęca sprawom rolnictwa, nie tylko środowisku producentów, ale wielkiej gałęzi gospodarki będącej źródłem naszej żywności i bezpieczeństwa. To efekt rozległej wiedzy, ale i wielu lat doświadczeń. Dlatego tak ważne są słowa, jakimi ocenia stan polskiego rolnictwa na łamach portalu StrefaAGRO, w artykule Agaty Wodzień-Nowak z 7 lipca br. Zachęcamy do zapoznania się z tekstem na stronie StrefaAGRO, a ponizej cytujemy fragmenty.
Minęły czasy, gdy „Jaś, który się nie uczył, szedł na rolnika”. Dziś wszyscy się uczą i doskonalą – mówi senator Stanisław Pawlak, członek senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zwraca uwagę, jak rośnie świadomość podnoszenia kompetencji w rolnictwie. Rozmawiamy o bolączkach, kryzysie opłacalności, potrzebnym wsparciu dla małych gospodarstw i potrzebie stworzenia programu dla rolnictwa. By celem nie było jedynie gaszenie pożarów.
(…) Co dzisiaj budzi największe emocje i największe obawy polskich rolników?
– Jest ich bardzo dużo. Będę pytał w Senacie, jakie są wyniki pracy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, tak na dobrą sprawę to polskiego rządu, w czasie prezydencji Radzie Unii Europejskiej. Zapoznawaliśmy się z programem, co ma ministerstwo zaproponować na poziomie europejskim i teraz będę się chciał dowiedzieć, co z tego zostało przyjęte, ustalone – mówi senator z Kujawsko-Pomorskiego.
– Najważniejsze to Mercosur, a więc umowa, która byłaby znacznie niekorzystna dla naszego rolnictwa. Wprawdzie minister Siekierski mówi, że chce zablokować i zgłaszał to, ale jaki będzie tego skutek? To są sprawy na poziomie wysokim. Natomiast zejdźmy trochę na dół. Bardzo dużo mówię o gospodarce wodą.
BRAKUJE GOSPODARKI WODNEJ W POLSCE, A PILNIE POTRZEBUJEMY RETENCJI
Susza tej wiosny znów dała miejscami bardzo dotkliwie o sobie znać. Co z retencją?
– W Polsce problem gospodarowania wodą jest znaczący. Szacuje się, że zaledwie 6% zasobów wodnych jest zarządzanych, podczas gdy pozostałe 94% płynie swobodnie, zgodnie z naturalnym obiegiem. Tymczasem w rolnictwie istnieje pilna potrzeba efektywniejszego wykorzystania wody.
Jako mieszkaniec Włocławka, obserwuję, jak istotną rolę pełni stopień wodny na Wiśle. Jestem przekonany, że planowany stopień wodny w Siarzewie, w pobliżu Ciechocinka, choćby częściowo rozwiązałby problem niedoboru wody w województwie kujawsko-pomorskim, umożliwiając retencję – zarówno małą, średnią, jak i dużą, jeśli powstałby kolejny stopień wodny na Wiśle w okolicach Ciechocinka. Niestety, realizacja inwestycji w Siarzewie stoi pod znakiem zapytania. W grudniu ubiegłego roku Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska odrzucił decyzję środowiskową, co wstrzymuje dalsze prace. Pomimo tego, że inwestycja została ujęta w budżecie państwa na rok 2025, w artykule 28 ustawy budżetowej, jej przyszłość jest niepewna. W związku z tym na ostatnim posiedzeniu Senatu złożyłem zapytanie dotyczące dalszego losu środków finansowych przeznaczonych na ten cel w bieżącym roku oraz tego, czy stopień wodny w Siarzewie zostanie ujęty w projekcie budżetu na rok 2026, nad którym prace już się rozpoczęły. To kluczowe kwestie związane z ogólnym problemem gospodarki wodnej.
Wysychające Gopło i konieczność przesyłu wody
– W innej części województwa, w okolicach , docierają do mnie niepokojące sygnały od mieszkańców. Gopło i okoliczne jeziora wysychają, co jest wynikiem obniżania się poziomu wód. Kiedyś jako radny województwa kujawsko-pomorskiego, proponowałem, aby wodę z Wisły kierować do Jeziora Gopło. Celem było utrzymanie poziomu wód, który drastycznie spada z powodu działalności kopalni węgla brunatnego w gminie Wierzbinek, leżącej na granicy województwa, już na terenie Wielkopolski. Wydobycie węgla prowadzi do ogólnego obniżenia wód gruntowych, a ten problem pozostaje nierozwiązany. Zamierzam aktywnie działać w tej sprawie.
KRYZYS OPŁACALNOŚCI PRODUKCJI ROLNEJ ZACZĄŁ SIĘ W 2022 ROKU I TRWA DO DZIŚ
Problem wody w rolnictwie jest szeroko odczuwalny, podobnie, jak niskie ceny produktów rolnych.
– Drugi, niezwykle ważny problem to opłacalność produkcji rolnej w skali ogólnopolskiej. Do lutego 2022 roku, czyli do wybuchu wojny w Ukrainie, sytuacja była w miarę stabilna. Jednak wojna wywołała kryzys, a ówczesny rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zareagował skutecznie na niekontrolowany import zbóż, kukurydzy i innych płodów rolnych do Polski. Polska miała być jedynie krajem tranzytowym dla zboża przeznaczonego do krajów cierpiących na głód. Niestety, pojawiły się firmy, które masowo skupowały tak zwane „zboże techniczne”. Jako absolwent studiów rolniczych, nigdy nie spotkałem się z pojęciem „zboża technicznego” 50 lat temu. Ta sytuacja doprowadziła do drastycznego spadku cen zbóż na polskim rynku. Cena tony pszenicy dla polskich producentów spadła z około 1500 zł do 800 zł i utrzymuje się na tym poziomie (800–900 zł), nigdy nie przekraczając 1000 zł za tonę. To są konsekwencje wydarzeń z lat 2022 i 2023, kiedy to pewien minister, którego nazwiska nie będę wymieniał, radził rolnikom, aby nie sprzedawali zboża, bo ceny miały być jeszcze wyższe, podczas gdy wynosiły już 1500 zł. Gdyby rolnicy sprzedawali zboże po 1500 zł za tonę, import mógłby zostać naturalnie wyhamowany. Jednak zachęceni obietnicami ministra o wyższych cenach, wstrzymali się ze sprzedażą. W efekcie, na rynek weszło niekontrolowane zboże, co doprowadziło do znacznego obniżenia opłacalności produkcji rolnej. Dziś, obserwując nowoczesny sprzęt na polach, czy też maszyny rolnicze na targach, zdajemy sobie sprawę, że na ten sprzęt trzeba ciężko zapracować, sprzedając płody rolne. Niestety, niskie ceny, brak nabywców, a czasem nawet brak płatności za dostarczone produkty (np. zwierzęta, zboża), pogłębiają kryzys w rolnictwie.
Prezydent podpisał rok temu ustawę gwarantującą rekompensaty dla rolników, którzy sprzedali zboże i nie otrzymali zapłaty. Warunkiem jest posiadanie faktur wystawionych przez firmę skupującą. Niestety, jako osoba związana ze wsią i rolnictwem, wiem, że niektóre podmioty skupujące zboże mają problem z wystawianiem faktur. Bez wymaganego dokumentu prawnego rolnik traci możliwość ubiegania się o rekompensatę ze Skarbu Państwa.
ZMIANY KLIMATYCZNE I PROBLEMY Z SZACOWANIEM SZKÓD
Wracając do sytuacji w rolnictwie, zmiany klimatyczne mają ogromny wpływ na uprawy. Przynoszą straty, ale czy jesteśmy w stanie szacować ich sprawniej?
– Wysokie temperatury, nawałnice w jednych miejscach, a wiosenne przymrozki w innych, wymagają nowego podejścia do szacowania szkód. Obecnie proces ten jest zbyt długi i często niesatysfakcjonujący dla rolników, jeśli chodzi o wysokość odszkodowań. Chociaż odszkodowania są wypłacane z budżetu państwa (czyli z naszych podatków).
Rolnicy narzekają również na aplikację do zgłaszania szkód.
– Uważam, że to komisje powinny oceniać straty na miejscu, a nie polegać wyłącznie na zdjęciach z aplikacji. Tylko specjaliści mogą rzetelnie oszacować szkody, a proces wypełniania dokumentów i wypłaty środków przez wojewodę powinien być znacznie szybszy. W obliczu zmieniającego się klimatu, należy rozważyć upowszechnienie systemu ubezpieczeń, które rekompensowałyby straty. Dotyczy to wszystkich ubezpieczeń, również majątkowych. Coraz częściej dochodzi do pożarów, a rolnik czy nawet mieszkaniec bloku (jak niedawno w Ząbkach pod Warszawą) może w jednej chwili stracić cały swój majątek. Jeśli nie ma ubezpieczenia, kto mu to zrekompensuje? Popieram stanowisko ministra Ardanowskiego, z którym współpracowałem w Sejmiku i w Sejmie (obecnie ja jestem w Senacie, a on w Sejmie), że ubezpieczenia rolnicze powinny być powszechne i obowiązkowe. Ważne jest, aby popierać mądre pomysły, niezależnie od tego, kto je przedstawia. Niektórzy uważają, że pomysł jest zły, jeśli nie jest ich. Ja jestem zdania, że każdy pomysł należy rozważyć. Bez powszechnego systemu ubezpieczeń Skarb Państwa nie będzie w stanie rekompensować rolnikom strat spowodowanych przez zmieniający się klimat.
BRAKUJE SPÓJNEGO RZĄDOWEGO PROGRAMU ROLNEGO
Problemów w rolnictwie jest wiele. Co z rozwiązaniami?
– Najważniejsze jest, aby powstał spójny, rządowy program dla rolnictwa. Jako senator, obserwuję, że z programami rządu bywa różnie – często brakuje konkretnego planu działania. Aby realizować cele, musimy je najpierw jasno określić. Dopiero wtedy, po osiągnięciu zamierzonego celu, możemy ocenić, czy nasze działania były skuteczne i czy osiągnęliśmy wszystko, co zamierzaliśmy. Obserwując obecne zarządzanie w Polsce, dostrzegam brak jasnego, wielopunktowego programu rządowego, mimo że sam należę do ugrupowania rządzącego. Mam nadzieję, że zapowiadana rekonstrukcja rządu przyniesie taki plan. Powinniśmy wiedzieć, co chcemy osiągnąć i jak zamierzamy to zrobić. Mam wrażenie, że obecnie wiele działań jest podejmowanych trochę „z rozpędu”, bez precyzyjnie określonych celów.
WSPARCIE DLA MAŁYCH GOSPODARSTW ROLNYCH JEST POTRZEBNE TAK SAMO, JAK DLA DUŻYCH (…)
Opr. nim, 9 lipca 2025 r.